Restauracje typu „fast food” cieszą się popularnością od wielu lat, głównie ze względu na, jak sama nazwa wskazuje, szybkość obsługi i możliwość zjedzenia czegoś „w locie”, gdy nie mamy czasu nawet na to, aby usiąść w restauracji, nie mówiąc o samodzielnym przygotowaniu posiłku. Najpopularniejszą sieciówką tego typu jest z pewnością McDonald’s wywodząca się ze Stanów Zjednoczonych. Mimo tego, że w ostatnich latach świadomość ludzi w kwestii odżywiania znacznie się zwiększyła i panuje trend na bycie „fit”, to nadal w niedzielne popołudnia, w galeriach handlowych można zauważyć całe rodziny stołujące się w tego typu lokalach. Co tak naprawdę jemy, gdy decydujemy się na chyba najpopularniejszą kanapkę Big Mac? Weźmy ją pod lupę.
Tanie zazwyczaj nie oznacza dobre.
Utarło się przekonanie, że jedzenia w restauracjach typu „fast food” jest tanie i szybkie, a przy tym smaczne. Szybkie – owszem, zazwyczaj na zestaw czekamy nie dłużej niż pięć minut, a posiłek zjeść można nawet będąc w trasie. Jednak gdy się zastanowimy nad stosunkiem jakości do ceny, nie wypada on już tak korzystnie. Zamawiając standardowy zestaw z napojem, zapłacimy przynajmniej około 15 złotych – za to możemy zjeść obiad w lokalnym bistro lub barze mlecznym, a posiłek taki dostarczy nam zdecydowanie więcej wartościowych składników niż Big Mac z frytkami i colą. Weźmy pod uwagę również fakt, że za porządnego burgera z dobrej wołowiny, musimy zapłacić co najmniej dwa razy tyle niż za zestaw Big Mac – to o czymś świadczy. A skoro mówimy o jakości składników, warto wziąć je pod lupę.
Bogactwo składników – ale czy tych dobrych?
Sprawdzamy skład popularnej kanapki Big Mac i co widzimy? Cóż, nic strasznego – wołowina, mąka, ser topiony, sałata, pikle czy cebula nas przecież nie zabiją, prawda? Brzmi to jednak bardzo ogólnikowo i tak naprawdę dostajemy listę użytych składników, a nie to, co de facto trafia do naszego żołądka. Ale gdy poszukamy dalej niż na polskiej stronie sieci McDonald’s to zauważymy, że Big Mac to również sos o tej samej nazwie, którego skład pozostawia wiele do życzenia, a pozostałe składniki również nie są tymi z górnej półki. W sosie znajdziemy takie „wspaniałe” komponenty jak syrop kukurydziany (mnóstwo soli i fruktozy), alginian glikolu propylenowego (składnik m. in. szamponów), czy też sorbinian potasu, który spożywany w nadmiernych ilościach może prowadzić do hiperkalemii, czyli stanu przekroczenia dopuszczalnej dawki potasu w organizmie. Ogółem w sosie można znaleźć aż 32 różnych składników – trochę dużo, zważywszy na to, że większość to polepszacze smaku i konserwanty. Ale przecież Big Mac to nie tylko sos – do bułki nie można się za bardzo przyczepić, bo nie odbiega standardem od innego pieczywa dostępnego na rynku, natomiast już popularne pikle to produkt, który składa się z co najmniej kilku elementów, takich jak siarczan glinu potasu oraz konserwanty takie jak benzoesan sodu, który w dużych dawkach jest bardzo szkodliwy i działa podrażniająco na śluzówkę żołądka i u osób, które jedzą dużo żywności przetworzonej, przyczynia się do powstawania między innymi wrzodów żołądka.
Znajdź zdrową alternatywę.
Gdy zaczniemy analizować skład kanapek takich jak Big Mac, to łato można dojść do wniosku, że zdecydowanie lepiej samodzielnie kupić pieczywo dobrej jakości, mieloną wołowinę i warzywa i przygotować sobie taki „fast food”, który może nie będzie tak szybki w przygotowaniu, ale zdecydowanie zdrowszy i smaczniejszy, a konsekwencje dla naszego organizmu znacznie łagodniejsze. Oczywiście, jak w każdej innej kwestii, tak i tutaj wskazany jest przede wszystkim umiar i jeden Big Mac w miesiącu nas nie zabije, ale na pewno takie jedzenie nie powinno być regułą ani sposobem na umilanie sobie wolnych weekendów. Jeżeli w ciągu dnia potrzebujemy szybkiej przekąski, powinniśmy sięgać po warzywa i owoce, a nie Big Maca.